poniedziałek, 1 września 2014

Powroty.

Dzisiejszego dnia, większość z nas wróciła do szkół, niektórzy (mam tu na myśli studentów) mają jeszcze miesiąc wolnego. Jednak trzymajmy się tematu. Wracając do szkół wracamy do ludzi, którzy byli z nami X lat. Niektórych z nich ucieszy nasz widok, innych nie. Nie mamy na to wpływu, chociaż niektórzy ludzie mogliby być milsi.
Wracamy też do nauczycieli, ulubionych albo znienawidzonych. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie ma nauczyciela, który byłby dla nas obojętny. Albo ulubiony, albo znienawidzony.

Jednak mało osób boi się iść znów do szkoły. Między innymi ja. Ale nie dlatego, że ktoś mnie straszy, czy coś. Kiedy myślę, że w tym roku mam pisać test, który ma być moją wizytówką do liceum. 3 dni testów: Dzień pierwszy - historia; język polski. Dzień drugi - przedmioty ścisłe (chemia, biologia, fizyka, geografia); matematyka. Dzień trzeci angielski podstawowy; angielski zaawansowany.
Trzy dni, sześć testów, każdy test sześćdziesiąt minut co nam daje dwie godziny maksymalnego skupienia dziennie. Jednak nie obawiam się, że będzie to jakieś straszne przeżycie, obawiam się matematyki, która jest moim nemezis.

Bezsenność ssie. I to bardzo. Pierwszy dzień w szkole, już na poważnie, a ja siedzę o pięć po trzeciej przy laptopie i kończę te wypociny. Powinienem iść do lekarza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz